Przejdź do głównej zawartości

Dziewczyna warta grzechu.

Dziewczyna warta grzechu, to perełka ostatnich lat, wśród oklepanych i robionych na jedno kopyto amerykańskich komedii.
Peter Bogdanovich proponuję nam 93 minuty dobrej zabawy, zaskakując na samym końcu wisienką na torcie, pod postacią samego Quentina Tarantino. 


Bogdanovich powraca na ekrany, po 13 letnim „uśpieniu, wywracając dotychczasowe kino komedii zza Wielkiej Wody do góry nogami. Reżyser oddaje ukłon czarno białym filmom, tworząc aurę godną Rity Hayworth, Veronici Lake czy Marlona Brando. Jednocześnie przypomina o tym czym raczył kino w latach 70-ątych, dzięki takim obrazom jak: Ktoś tu kręci czy Papierowy księżyc.

Historia opowiada nam losy młodziutkiej prostytutki Izzy (Imogen Poots), mającej marzenia o zostaniu aktorką oraz frywolnego prywatnie reżysera, Arnolda (Owen Wilson). Ich losy splatają się pewnego wieczoru, zamieniając im dotychczasowy byt w ciąg zabawnych zdarzeń.

Dziewczyna warta grzechu, jest jak życie – śmiało tutaj można użyć powiedzenia „ świat jest mały”. I chociaż fabułę można opisać jednym zdaniem, to na ekranie, postacie przeplatają się ze sobą niczym warkocze chałki, tworząc ostatecznie cudowny i barwny kolaż. Bogdanovich lawiruję pomiędzy eleganckim erotyzmem, a groteską i pomyłką. To wszystko niczym kokarda, związuję znakomita obsada, wśród której znaleźli się poza wymieniona dwójką, min. Kathryn Hahn, Jennifer Aniston i Will Forte.

Przyznam się szczerze, że dawno tak dobrze nie bawiłam się oglądając ową kategorię filmu, nawet zdarzyło mi się uronić łzę – oczywiście ze śmiechu. Dziewczyna warta grzechu, jest godna polecenia i warta obejrzenia.

Moja ocena 8/10.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Żyj dwa razy, kochaj raz / Recenzja

Stara miłość nie rdzewieje.

Człowiek – scyzoryk.

Kiedy Daniel Radcliffe, gra zwłoki.

Krampus, legenda o Złym Duchu.

Nie tylko rózga, straszy dzieci na święta.