Macie czasami tak, że okładka książki jest w stanie Was zmylić? Patrzycie na nią i myślicie – kurde, to zdecydowanie do mnie nie trafia, pewnie jakiś gniot. Podobne odczucia miałam co do okładki czterech liści kończyny. Para całująca się w jakimś letnim klimacie na polu – myślę sobie, o masz jakieś romansidełko z wywindowanymi scenami stękania i takich tam. Obracam książkę i czytam opis…myślę sobie – kurde coś tutaj jest nie tak, wydaje się to w miarę sensowne. Czytam.
Zapraszam Was na mojego bloga, który towarzyszy mi w kolejnych etapach mojego życia. Dzisiaj jako żona i mama, inaczej postrzegam świat, a co za tym idzie książki, muzykę czy filmy. Dalej jestem wrażliwa na kulturę, która zmienia się na przestrzeni lat wraz z nami. Oprócz recenzji, możecie znaleźć inne moje pasje jak przepisy czy odnośniki do mojego codziennego życia. Bardzo cenię sobie możliwość dzielenia się moimi pasjami i przemyśleniami z czytelnikami. Serdecznie zapraszam do lektury!