Tersem Singh udowadnia, że za pieniądze można kupić wszystko – nawet ludzkie życie.
Autor „Celi” oraz „Królewny śnieżki”, zabiera nas w świat niekonwencjonalnego science-fiction z elementami thrillera. I chociaż fabuła, jaką przedstawiają nam pod osłoną scenariusza bracia Àlex i David Pastor, wydaję się być oklepaną –to mocno posadzi nas w fotelu do samego końca, nie dając się zanudzić, ani na chwilę. Temat nieśmiertelności w kinie, nie jest niczym nowym, jednak obraz Singha łączy założenia transhumanizmu oraz koncepcje typowego science fiction, a to w połączeniu z dudniącą i finezyjną ścieżką dźwiękową, daje w efekcie energetyczne dwie godziny kina akcji.
Film przedstawia nam historię zamożnego mężczyzny Damiana, walczącego z nowotworem w tej roli Ben Kingsley, który pragnąć żyć i móc kontynuować swoje biznesowe dzieło/ plany, zwraca się o pomoc w stronę medycyny nowoczesnej, która umożliwia mu przeniesienie świadomości do zdrowego i młodego ciała ( Ryan Reynolds). Wszystko zapowiada się pięknie, dopóki nasz bohater odkrywa mroczną tajemnicę organizacji odpowiedzialnej za jego nowe życie, przez co sprowadza na siebie kłopoty.
Fabuła poza głównym wątkiem, przedstawia nam rozterki moralne związane z rodzicielstwem, karierą, pieniędzmi czy rodziną, co w konsekwencji podnosi wartość obrazu. Do tego postać młodego Damiana, wykreowana przez Reynoldsa, walczącego z hordą zawodowych zbirów w iście żołnierski sposób, dorzuca dodatkowe punkty do całości.
Klucz do wieczności, idealnie nadaje się na wieczorny seans , aby odsapnąć po całym dniu pracy. Dziękuję za miły seans Monolith Films.
Film będzie można zobaczyć na ekranach kin od 24 lipca.
Moja ocena 8/10
Komentarze
Prześlij komentarz