Przejdź do głównej zawartości

MUSE - Drones.


Muse, można kochać, nie lubić, ale tego trzeba posłuchać
Trio z Devon powraca z siódmym studyjnym krążkiem, który wg. zapowiedzi miał być powrotem do korzeni, tego co najlepsze w dorobku artystycznym grupy, tęsknotą za prog- rock’em z płyty "Absolution". O gustach podobno się nie dyskutuję i tyle ile słuchaczy MUSE, tyle opinii o każdym ich nowym krążku. Po własnym doświadczeniu, mogę powiedzieć, że do twórczości chłopaków zwyczajnie trzeba dorosnąć i przyzwyczaić do elektronicznych motywów.

Drones, to owoc tęsknoty za czymś bezpretensjonalnym, pozbawionym eksperymentów, megalomańskie ego Matta Bellamy’ego i upychania wszystkiego w jedno miejsce. Album prezentuję różnorodność i wszechstronność dźwięków, jest miejsce na mocną gitarę, przeciągnięty bas i konkretną perkusję, na cudowne riffy, a także nie do podrobienia falset Bellamy’ego. Całość wbrew wszystkiemu, tworzy pewną jedność - co tylko utwierdza w przekonaniu, że MUSE nie powiedziało jeszcze ostatniego słowa. Siła jaką prezentuję pierwszy utwór „Dead isnide”, za każdym razem wytrąca mnie przysłowiowo z kapci, ale na albumie jest więcej takich perełek. Warto zwrócić uwagę na "Psycho" oparte o konwencję starego MUSE czy chociażby „Defector” na rangę Queeen.

Koncept płyty, oparty został o książkę „Predators: The CIA’s Drone War on Al Qaeda”. Jej głównym bohaterem jest „Drones”, człowiek zmaltretowany systemem, maszynka do zabijania. Książka ukazuje drogę ewolucji i zmian drona – taki tez był zamysł Matta, przy tworzeniu ostatniego krążka. Warstwa liryczna, zlepia poszczególne strzępki brzmień tworząc ostatecznie całość.

Drones prezentuję mocne jaki słabe strony grupy. Bellamy jest jak czarodziej w świecie muzyki: to zdolny kompozytor, tekściarz, tworzący wpadające w ucho festiwalowe kompozycje.

Album wprowadził zatrzęsienie na rynku muzycznym, i zapewne to nie koniec jego podbojów. Krążek wydaje się na pozór ambitny, chociaż potrafi rozczarować, czasem zanudzić, pozostawiając niedosyt. Uważam, że warto mimo wszystko posłuchać Drones, ab przekonać się samemu o sile MUSE.

6/10

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Żyj dwa razy, kochaj raz / Recenzja

Stara miłość nie rdzewieje.

Człowiek – scyzoryk.

Kiedy Daniel Radcliffe, gra zwłoki.

Krampus, legenda o Złym Duchu.

Nie tylko rózga, straszy dzieci na święta.