Przejdź do głównej zawartości

DVD: Vice.Korporacje Zbrodni



Dobry potencjał, zagubiony gdzieś po drodze.
Pomysł, obsada, reżyser , wszystko zapowiadało się idealnie, jeżeli chodzi o film Vice, jednak coś po drodze poszło nie tak, potknięcie, słaby budżet i wszystko skierowało się w stronę nie planowanej wcześniej ścieżki. Niestety szkoda, że twórcy z góry założyli, że obraz zostanie dostosowany na rynek domowy, jednak mimo wszystko nie powinno to przesądzać o jego niedosycie i braku końcowego „wow”.

Brian A Miller, przedstawia nam typowego średniaka z pogranicza amerykańskiego kina akcji, zatrudniając przy tym do jednej z głównych ról sensacyjnego twardziela – Bruce'a Willisa.

Fabuła przenosi nas do niedalekiej przyszłości, gdzie bogaci ludzie odkrywają przy pomocy androidów, swoje najczarniejsze strony i fantazje. Korporacja Vice, na czele której stoi Julian (Bruce Willis), oferuje swoim klientom, za dość konkretną sumę, świat uciechy, gdzie zbrodnia jest legalna. Tutaj możesz wynająć na noc androida i zrobić z nim co chcesz: pobić, okaleczyć, zgwałcić czy nawet zabić i nikogo to nie obchodzi. Założenie, było ukazać maszynę o wyglądzie człowieka, traktowaną jak rzecz, bez żadnych praw. Wszystko ładnie, pięknie dopóki pewnego feralnego wieczoru nie dojdzie do awarii systemu, na skutek którego cyborg o delikatnej, seksownej urodzie imieniem Kelly (Ambyr Childers), odzyskuję w pełni swoją pamięć, skutkiem czego jest ucieczka z kompleksu i walka o własne, osobiste życie. Na polowanie, za zbiegłą dziewczyna ruszają nie tylko wysłannicy Juliana, ale również praworządny gliniarz Roy (Thomas Jane).

Jak już wyżej wspomniałam, Vice od samego początku przejawiało potencjał na dobre kino akcji, jednak coś po drodze podcinało mu skutecznie skrzydła, przez co otrzymaliśmy niszowej rangi obraz z gatunku science-fiction. Chociaż początek może przykuć oko, wyobraźnię i zainteresować, to im dalej brniemy w historię, tym bardziej widzimy, jak twórcy gubią się i plączą w pomysłach na cd. fabuły, a końcówka ( dość klasyczna dla amerykańskiego kina), kończy się szybko, niczym pstryknięcie palcem.

Chociaż Vice, gdzieś mnie rozczarowało i nie dało końcowego „wow”, jednak nie zapominajmy, że obraz z góry był przesądzony o swojej celowości skierowanej wb. małego, domowego kina.

Chociaż Bruce, chociaż dobry ujęcia kamery, chociaż wybuchy i pościgi moje ocena nie należy do najłatwiejszych.

Za wieczór z DVD, dziękuję jak zawsze Monolith Video.

Moja ocena: 5/10

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Żyj dwa razy, kochaj raz / Recenzja

Stara miłość nie rdzewieje.

Człowiek – scyzoryk.

Kiedy Daniel Radcliffe, gra zwłoki.

Krampus, legenda o Złym Duchu.

Nie tylko rózga, straszy dzieci na święta.