Przejdź do głównej zawartości

Małgorzata Sobieszczańska - Z ostatniej chwili


Wciągający kryminał w iście reportażowym klimacie.

Polskie kobiety, wychodzą z ukrycia i udowadniają, że również mają dużo do powiedzenia w świecie kryminału i sensacji. Z ogromną przyjemnością, przedstawiam Wam książkę Małgorzaty Sobieszczańskiej Z ostatniej chwili, która wciągnęła mnie do końca.

Tym, co pierwsze rzuci się w oczy czytelnika, będzie sposób prezentacji historii, nieuporządkowanych chronologicznie wydarzeń, niczym wyrwane kartki z pamiętnika. Razem z główną bohaterką, Natalią przeniesiemy się w gąszcz środków masowego przekazu, które zwłaszcza w dzisiejszym świecie, stanowią główne danie i pożywkę przeciętnego Kowalskiego.

Wspomniana Natalia, obserwując z boku, jest konkretną, zimną i pewną siebie kobietą, pracującą na co dzień w zawodzie wyrafinowanej dziennikarki, która niczym cyborg spełnia się zawodowo. Im dalej brniemy przez kartki, tym bardziej odkrywamy jej wrażliwą naturę, która została wystawiona przez życie na próbę, po zamordowaniu jej męża. Z antypatycznej bohaterki, przemienia się w budzącą współczucie istotę, kruchą i delikatną, niczym kryształki lodu. Z osoby prezentującej światu wydarzenia, zmienia pozycję społeczną, stając się przysłowiowym news’em. Natalia z odmętu w odmęt, popada w szaleństwo, po drodze pojawiają się pytania: Kto zabił jej męża? Kim był on tak naprawdę? Z kartki, na kartkę światło dzienne ujawnia nowe sekrety życia partnera Natalii.

I chociaż, z pozoru historia wydaję się tendencyjna, to trzyma w napięciu i wciąga do ostatniej strony, której dopełnieniem jest porządna dawka ironii . Z ostatniej chwili, to nie tylko utrzymany w dynamicznym tempie kryminał, to także psychologiczny ukłon w stronę natury człowieka. Samotność, ukryta w twardej, zimnej skorupie, której właściciele nie chcą się przyznać sami przed sobą do uczuć, występuje w powieści niczym jej kolejny bohater.

Autorka prezentuje nam debiut, pod postacią niebywałego kryminału, jakim okazuje się być Z ostatniej chwili. Zasiadając do lektury, trzeba pamiętać, aby nie zrażać się początkowo formą, jej dynamicznością, ilością występujących postaci czy wydarzeń, szczegółową, choć wybiórczą narracją. Zamierzony zabieg , początkowo przeraża, z czasem okazuję się jedynym, trafnym wyborem. Książkę czyta się przyjemnie, mimo przeciętnej intrygi oraz irytującego zapewne dla większości, sposobu pisania. Książka nadaje się na leniwe weekendowe popołudnie, jednak jeżeli wolicie więcej krwistych zdarzeń, z pewnością Z ostatniej chwili, Wam ich nie zagwarantuję.

Moja ocena 7/10

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dzień czekolady – Anna Onichimowska / Recenzja

  Uwielbiam książki dla dzieci, które trafią każdego dorosłego. Poruszą, zmuszą do refleksji, myślenia poza horyzontem codzienności i tego co nam – starym, wydaję się najważniejsze. Miłość, dzieciństwo, tęsknota, przyjaźń, przywiązanie. To i jeszcze wiele innych uczuć, poczujecie czytając Dzień czekolady .

Krampus, legenda o Złym Duchu.

Nie tylko rózga, straszy dzieci na święta.

Żyj dwa razy, kochaj raz / Recenzja

Stara miłość nie rdzewieje.