Mimo wszystko, żyj.
Zasiadając do pisania, pomyślałam, że tym razem nie przedstawię Wam recenzji, ponieważ produkcja Bartka Prokopowicza, nie jest filmem, tylko życiem. Historia wspaniałej Magdy, założycielki fundacji Rak’ n’ roll, z którą miałam przyjemność wielokrotnie rozmawiać, zapewne podzieli publiczność. Do tego filmu, po prostu trzeba dojrzeć lub tak jak ja , stanąć oko w oko ze zwierzakiem, który chodzi do tyłu, w walce o najbliższą osobę.
Idąc do kina, nie nastawiajcie się na typowy dramat, jaki znamy z plakatów filmowych. Chemia, jest trudnym obrazem, ale czy życie właśnie takie nie jest? Ciężkie do zrozumienia, z przeskakującymi szybko obrazami, raz kolorowymi, raz pełnymi bólu i goryczy.
To co zrobił reżyser, było odważne, Bartek oparł luźno historię o swój własny życiowy scenariusz i walkę z chorobą żony. Czytając negatywne wypowiedzi na forach, myślę, że ludzie mogli by się zwyczajnie ugryźć w język. Czy każdemu z Was, było by łatwo stworzyć wizerunek swojego bólu, walki o kogoś kto jest całym Waszym światem i kto odchodzi, bo taki zapadł wyrok? Zapewne nie jeden mądrala, spuścił by teraz wzrok w podłogę. I chociaż film, zalatuję czasami kiczem, to z założenia nie miał zdobyć statuetki Oscara, a pokazać życie, miłość, która jest piękna w całej swojej brzydocie, ale bez której człowiek, jest nikim.
W trakcie seansu, poznacie energetyczną i pozytywnie szaloną Lenę ( Agnieszka Żuławska), oraz okutego w samobójcze myśli Benka ( Tomasz Schuchardt), chociaż zabrzmi to banalnie – zakochali się w sobie od pierwszego spotkania i pozostali do końca. Związek, jak każdy inny dryfuję na morzu zwanym życiem, raz jest dobrze, raz gorzej, czasami dramatycznie, tutaj tylko miłość udowadnia siłę i sens, że można przetrwać wiele, chociaż jesteśmy tylko ludźmi i nerwy wcześniej, czy później puszczą każdemu. Śledząc historię pary, możemy zauważyć, że los nie przypadkowo ich połączył. Po raz kolejny, coś dzieje się z odgórnym, życiowym zamysłem - każde z nich uratowało drugiemu życie, nadając tym samym sens istnienia.
Z domowego zacisza, wiem jak wygląda walka z nowotworem, nie jest to lekkie i przyjemne, ani dla osoby dotkniętej bezpośrednio rakiem, jak i dla jej bliskich. Jeden wielki rollercoaster. Film, tak naprawdę wg. mnie, nie powinien podlegać ocenie – ponieważ, kim jesteśmy, aby móc oceniać ludzkie emocje? Bez względu, na to co przeczytacie w gazetach, internecie lub usłyszycie w środkach masowego przekazu, uważam że warto zobaczyć ekranizację na własne oczy, w końcu nowotwór to choroba „ modna”, w dzisiejszych czasach i trzeba być na nią przygotowanym, każdego dnia.
Na uwagę zasługuję strona muzyczna projektu, fragmenty utworów śpiewanych, wręcz wkomponowanych w obraz razem z wokalistami (Natalia Grosiak z Micromusic oraz Skubas) prezentują, dodatkowo porcję uczuć, jakich doznacie na ekranie.
Za wzruszające chwile i seans, serdecznie dziękuję sieci Kin Multikino.
Moja ocena 8/10
Komentarze
Prześlij komentarz