Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma.
Najnowszy film Dariusza Gajewskiego, chociaż z pozoru wydaje się przeciętną historią rodzinną, z każdą minutą udowadnia nam swój potencjał. Ekranizacja, to życie przeciętnych Kowalskich, którzy wyemigrowali do Szwecji za chlebem, tutaj raj stał się dla nich piekłem. Na samym początku warto jednak zaznaczyć, że kraj w którym znaleźli się nasi bohaterowie, jest zupełnie innym klimatem społecznym , aniżeli Polska w jakiej nam przyszło się wychować. Szwecja to nie tylko Ikea, to przede wszystkim silny system społeczny, dla którego rodzina, a zwłaszcza bezpieczeństwo dzieci stawiane są na piedestale ochrony i spokoju. Uważam, że każdy kto marzy o emigracji, powinien obejrzeć Obce Niebo i raz jeszcze zastanowić się, czy wszędzie indziej może być piękniej, aniżeli we „własnym domu”.
Scenariusz, przedstawia nam typową polską rodzinę, która boryka się z problemami codziennymi oraz tęsknotą za domem i krajem. Basia ( Agnieszka Grochowska), Marek ( Bartłomiej Topa) i Ula ( Barbara Kubiak), żyją przeciętnie, żeby nie powiedzieć biedniej, wśród ludności napływowej, którzy tak jak oni, szukali lepszego jutra. Problemy małżeństwa, doprowadzają do zdrady ze strony Marka, wyalienowanie córki, zamyka dziewczynę w sobie, pociągając przy tym konflikty z matką, czego owocem są pretensje i złość. W trakcie seansu, możecie się nabrać, że jest to smutna, niekochająca się rodzina, a tak naprawdę zagubiona, w której brak słów/ rozmów doprowadza do kolejnych problemów. Kilka niedomówień, jedno kłamstwo oraz chwilowy kryzys w małżeństwie, przyciąga ze sobą, niczym czarne chmury, demoniczną twarz państwa niańki w postaci krytycznego i bezwzględnego pracownika opieki społecznej, Anity (Ewa Fröling). Ula trafia do rodziny zastępczej, Basia z Markiem muszą wybaczyć sobie wiele, aby stanąć do walki o swoje dziecko.
Tym co bardzo mocno utkwiło mi w pamięci, to scena kiedy cała trójka rozmawia przez komunikator z babcią pozostawioną w Polsce. Ten moment, pokazuję jak naprawdę silne są więzi oraz emocję, pomiędzy członkami rodziny. Po seansie, dowiedziałam się, że scena była totalną improwizacją ze strony aktorów, gdzie z niepełnego minutowego ujęcia, zagrali prawdziwie rodzinne 5 minut.
Dariusz Gajewski, przedstawia nam na ekranie dwie płaszczyzny: Polską i Szwedzką. Rodzina zastępcza, do której trafia Ula, wydaję się lekko zdezorientowaną, chociaż bogatą wręcz sterylną , żyjącą w cieniu tragedii z przed lat, kiedy to małżeństwo utraciło własne dziecko. Trzeba zaznaczyć, że szwecjalizm, działa niczym zakodowany program. Pracownicy społeczni, tak jak wyszkolone do swojej posługi cyborgi, nie używając uczuć, stawiają tezy oraz wyroki, przesadzając dzieci z rodziny do rodziny, niczym bezbronne rośliny. Tutaj nikt nikomu nic nie tłumaczy, rodzice nie wiedzą, czemu państwo zabiera im dzieci, rodziny zastępcze nie wiedzą dlaczego dzieci zostają u nich na nieokreślony czas.
Przyznam się szczerze, że postać Anity budziła we mnie wysublimowaną niechęć, chyba nikt do tej pory, poza postacią Gubernatora z TWD, nie wzbudzał we mnie takiego wkurzenia na ekranie. Przebiegłość, przeświadczenie o swojej wyższości i nieomylności oraz manipulacje emocjami, zwłaszcza 9-letniego dziecka, to majstersztyk w wykonaniu Ewy Fröling. Kimkolwiek była ta postać prywatnie, a sprawiała wrażenie typowej wrednej, starej panny – pozostanie w mojej pamięci na długo. Na uwagę oraz oklaski, zasługuję duet Agnieszka Grochowska oraz Barbara Kubiak. Chociaż obie aktorki są sąsiadkami, wieź jaką stworzyły na ekranie, zbliżyła je ze sobą do tego stopnia, że śmiało można zauważyć pewne podobieństwo zachowań i charakterów.
W przestrzeni publicznej, pojawiają się głosy, że film za bardzo krytycznie ocenia system polityczny Szwecji, wg. mnie reżyser ukazuję prawdę o upiornej, utopijnej biurokracji , która może doprowadzić do tragedii. Kraj z pozoru szczęśliwy oraz liberalny, niczym walec potrafi najechać rodzinę i zwyczajnie ją zmiażdżyć, tutaj pracownicy społeczni pomiędzy pogawędkami o kawie, obdzierają obywateli z ich godności , zabierając im wszystko co mają.
Warto to za mało, aby zachęcić do obejrzenia Obcego nieba – ten film po prostu TRZEBA zobaczyć. Bardzo mnie cieszy, że nasze rodzime kino, w ostatnim czasie tak świetne daje sobie radę.
Za cudowny wieczór, spotkanie z twórcą oraz aktorami serdecznie dziękuję sieci kin Multikino, a Państwu gorąco polecam cykl Kocham Kino. Ja już się zakochałam, dajcie poddać się emocjom.
Moja ocena 9/10
Komentarze
Prześlij komentarz