Przejdź do głównej zawartości

DVD: Rozumiemy się bez słów (La famille Bélier)


Trudne chwile rodzinne, w ciepłym obrazie Erica Lartigaua.

Kto z nas nie miał czasami dosyć rodziców, komu przyszło wybierać pomiędzy marzeniami, a odpowiedzialnością spoczywającą mimo młodego wieku lub kto po prostu chciał mieć 5 minut tylko dla siebie z całego dzieciństwa czy okresu dojrzewania?

Rozumiemy się bez słów, to ciepły, zabawny, ale również wzruszający obraz, pokazujący jak czasami jest ciężko dzieciom, przyjąć mentalnie miejsce głowy rodziny.

Prostota wykreowana przez Erica Lartigaua, okazała się najlepszym wyjściem i zabiegiem dla podkreślenia całości. Komediodramat, utrzymany w nucie nie tyle musicalu, jednak pląsający ze śpiewem oraz muzyką, przedstawia się niczym dobra francuska piosenka. Delikatność, zwiewność, lekkość, finezja oraz specyficzny humor – to wszystko otrzymacie w trakcie seansu. Francuskie kino po raz kolejny w tym roku, udowadnia swoją mocną pozycję na rynku, zapewniając tym samym, że żaden temat społeczny, nie jest mu obcy.

Scenariusz, chociaż przewidywalny, urzeka nie pomijając w historii całej rodziny, głównej bohaterki, Pauli. Dziewczyna jako jedyna, z całej czwórki, nie jest głuchoniema, na dodatek los obdarzył ją przepięknym, mocnym głosem. Tutaj trzeba wspomnieć, że w rolę córki Państwa Bélier, wcieliła się francuska piosenkarka, młodego pokolenia -Louane Emera.

Dziewczyna, jako jedyna w pełni zdrowa, stała się łącznikiem rodziców oraz brata, ze światem przepełnionym dźwiękami. Państwo Bélier, żyją wraz z dziećmi w małym miasteczku, nie robiąc sobie zbytnio problemów z choroby, w końcu mają córkę, która wg nich zawsze z nimi będzie i na której zawsze będą mogli polegać. Małżeństwo prowadzi farmę, sprzedaję sery na pobliskim targu oraz nie ukrywa swojej frywolności odnośnie wzajemnej miłości fizycznej. Tak naprawdę za cały biznes rodzinny, odpowiedzialna jest skromna, ubrana z ciemne rozciągnięte swetry Paula. To ona, poza długą drogą do szkoły oraz nauką, codziennie ma na głowie gospodarstwo, kontrahentów handlowych oraz całą masę typowych zajęć, jak wizyta u lekarza… jej opiekunów.

Rodzice, jak to rodzice bardzo kochają swoje dziecko i wiedzą, co jest dla niego zawsze najlepsze. Jednak, czy do końca? Czarne chmury, pojawiają się nad rodziną, kiedy talent Pauli zostaje dostrzeżony przez nauczyciela śpiewu. Dziewczyna wymyka się popołudniami, tym samym pozostawia rodziców w zajęciach de facto zarezerwowanych w społeczeństwie dla nich, aby móc ćwiczyć swój wokalny dorobek. Pragnie w końcu dostać się do akademii w Paryżu, co spotyka się ze sprzeciwem rodziców, zwłaszcza matki.

Reżyser, bardzo dokładnie dobiera elementy francuskiej komedii. Z jednej strony daje śmiech przepełniony łzami, z drugiej wzruszeniem. Rozumiemy się bez słów, jak na ironię, jest obrazem który trzeba zobaczyć, aby zrozumieć jego siłę przekazu, ponieważ słowa nie oddadzą wszystkich emocji, z jakimi przyjdzie zmierzyć się widzowi. Lartigaua, podkreślał w wywiadach, że pragnie stworzyć obraz, nie tyle o ludziach głuchoniemych, co postrzeganiu świata ich oczami. Obraz, w którym Paula śpiewa, ukazany uszami jej rodziców zapewne wzruszy Was i zapadnie w pamięci, dając do myślenia jaki ból czują rodzice, którzy nie mogą poczuć talentu własnego dziecka. Dziwności bywają intrygujące, prostota potrafi być przenikająca.

Film uczy nas, że kimkolwiek się rodzimy, kimkolwiek jesteśmy, jakiekolwiek mamy marzenia, nie możemy o tym wszystkim zapomnieć i dążyć do realizacji oraz szczęścia, na które zasługujemy jak każdy człowiek. Seans nie raz zmusi do wyciągnięcia chusteczki i otarcia łez, w końcu reżyser przywraca wiarę w niszczony dzisiaj sens rodziny i jej siły. Potwierdzeniem, tego założenia jest, jedna z ostatnich scen, która ma miejsce podczas przesłuchań do akademii.

Rozumiemy się bez słów, to przepiękny film, otulony bardzo dobra linia melodyczną oraz barwnymi obrazami, uczący nas prostych rzeczy o jakich możemy zapomnieć w dzisiejszym świecie.

Za wzruszający seans, dziękuje jak zawsze, Monolith Video.

Moja ocena 8/10




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Żyj dwa razy, kochaj raz / Recenzja

Stara miłość nie rdzewieje.

Krampus, legenda o Złym Duchu.

Nie tylko rózga, straszy dzieci na święta.

Dzień czekolady – Anna Onichimowska / Recenzja

  Uwielbiam książki dla dzieci, które trafią każdego dorosłego. Poruszą, zmuszą do refleksji, myślenia poza horyzontem codzienności i tego co nam – starym, wydaję się najważniejsze. Miłość, dzieciństwo, tęsknota, przyjaźń, przywiązanie. To i jeszcze wiele innych uczuć, poczujecie czytając Dzień czekolady .