Czerwony smok, powraca.
Nie jest łatwo pisać biografie postaci, które swój żywot zakończyły dobre dwa stulecia temu, zwłaszcza jeżeli dotyczy ona niedocenianego w swoich czasach, artysty który dla ogółu wydawał się szaleńcem, a nie kreatywnym inteligentnym człowiekiem. Tym bardziej oklaski dla Ackroyda, który za cel wyznaczył sobie, stworzenie biografii artysty, po którym praktycznie nikt nie przechowywał żadnych pamiątek.
Dla mnie twórczość Blake, jest czymś niesamowitym, wręcz wizjonerskim. Jego słynny już obraz, Czerwony Smok, zapisał się w kulturze i kinie na zawsze. W końcu to pod jego władzą, znajdował się morderca z serii o doktorze Hannibalu.
Peter Acroyd, zabiera nas do brudnych ( w pełni znaczeniu tego słowa) czasów. XVIII-wieczny Londyn, to brud, smród i szczury. Wokół niosą się dźwięki przyśpiewek, szum rzemieślniczych tłumów czy kupców, którzy w pocie czoła dobijają ostatnich targów. To tam w roku 1757, przychodzi na świat syn handlarza tekstyliami, który wywróci swój los do góry nogami.
Tym co bardzo ujęło mnie w biografii, to szczegółowa wędrówka przez życiorys artysty. Krok po kroku, pisarz przedstawia nam losy Blake. Począwszy od dzieciństwa, młodość, studia czy pierwsze miłości i pracę, a skończywszy na starości oplecionej chorobami. W książce nie zabraknie tekstów poświęconych rodzinie głównego bohatera oraz jego bliskim i przyjaciołom, co tylko wpływa na podniesienie oceny biografii.
Czytając kolejne strony, zdziwicie się, jak bardzo Blake odbiegał od typowych artystów, niechcianych w swoich czasach. Ten młody mężczyzna, nie brzydził się pracy już od najmłodszych lat: był pracowitym rzemieślnikiem oraz utalentowanym rytownikiem, który skrupulatnie wykonywał ryciny dla swoich klientów, znajdując przy tym czas, dla siebie i własnego rozwoju.
Nazywany za plecami „ biedny Blake”, mężczyzna stworzył coś na wzór własnej mitologii, opartej o takie nazwiska jak Dante, Michał Anioł czy Rafael. Trzeba pamiętać, że Blake z jednej strony mocno stąpał po wymiarze religii, z drugiej jednak grzebał wśród ksiąg związanych z człowieczeństwem i jego miejscem w świecie. Starał się łączyć w swoich dziełach sacrum i profanum. Jego wizje czy halucynacje, zapewne już zawsze będą nas zastanawiać. Czy artysta widywał duchy, czy może był zwyczajnym szaleńcem, a może za to wszystko odpowiadał szósty zmysł? I chociaż, jego życie to wieczne pasmo antagonizmów, cokolwiek, by o nim nie myśleć i mówić, twórczość Blake zasługuję na ukłon.
Ackroyd, przedstawiając nam życie i sylwetkę swojego bohatera, nie zapomina o jego twórczości. Przepiękne ryciny oraz fragmenty poezji, towarzyszą nam w całej podróży. Dodatkowo z biografii możemy dowiedzieć się o sposobach i technikach, z jakich korzystał Blake podczas swojej twórczości. Dopięcie przepięknie wydanej książki, stanowią ryciny przedstawiające artystę wraz z jego bliskim otoczeniem( przyjaciele, rodzina).
Lektura wydana na łamach wydawnictwa Zysk i Ska, poraziła mnie od czubka głowy po same palce – a jest to spory wyczyn, w mojej kapryśnej, czytelniczej naturze. Uważam, że książka jest godna polecenia przed duże litery, i zapewne pozostawi ślad po sobie na długi okres. Blake, jako artysta potrafi zahipnotyzować sobą KAŻDEGO, bez względu na wiek, płeć czy przynależność religijną lub polityczną.
Dziękuję Zyks i Ska za cudowną podróż, do świata XVIII-wiecznego Londynu i gorąco polecam ową lekturę.
Moja ocena 10/10
Komentarze
Prześlij komentarz