Poradnik dla początkujących.
Moda na fit coraz bardziej się rozrasta, trenerki personalne, blogerki, kanały telewizyjne, yt, insta, fb … i tak można w koło Macieju. Ok! Z jednej strony fajnie, że ktoś kiedyś wpadł i zapoczątkował ten wielki FitFejm, ale czy czasami nie macie wrażenia, że te wszystkie Panie, ich nienaganne sylwetki i złote rady, wyskakują z telewizora, lodówki, a nawet pralki? Nie czujecie się czasami zmęczone, albo gorsze bo np. nie macie czasu na codzienną porcję ćwiczeń?
Żeby nie było, że marudzę, bo nie wiem o czym mówię. Otóż przeszło 15 lat temu, kiedy wszyscy nie patrzyli na to co jest napisane na etykietach spożywczych, a jedyną fit babką w tv, zachęcała całą Polskę do porannych ćwiczeń w Kawie czy herbacie, ja walczyłam z kilogramami jako nastolatka. Niestety choroba, która przebyłam będąc dzieckiem, zrobiła swoje na mojej późniejszej wadze, dlatego któregoś dnia powiedziałam sobie: „Dość”. Zrzuciłam bardzo dużo, bez nacisku otoczenia, czy mody. Odstawiłam słodycze, sól, żarło z miasta, postawiłam na wodę, gotowanie na wodzie lub parze i wiadomo dużo owoców i warzyw plus ruch. Dzisiaj jestem mamą, która 9 miesięcy po porodzie, walczy o swoją dawna sylwetkę, a może nawet jeszcze coś więcej? Mówią, że apetyt rośnie w miarę jedzenia 😉
Po sześciu miesiącach od porodu, dostałam zielone światło, że mogę podjąć się wysiłku fizycznego i zacząć nadawać swojemu ciału kształtu oraz mięśni. Nie latam na fitness, bo praca mojego męża mi na to nie pozwala, i zwyczajnie nie miała bym z kim zostawić córci, ale to nie przekreśliło mojego wysiłku fizycznego. Tak więc ćwiczę jak dawniej w przeszłości z wyłączeniem siłowni i tak oto, w moje ręce wpadła fit książka spod znaku wydawnictwa SQN.
Już na okładce widać, że sylwetki Pań – bohaterek, zachęcają nas do otwarcia i poznania sposobu na wyrzeźbione mięśnie. Zapamiętajcie jedno, nie ma efektów bez pracy i czy te panie od najmłodszych lat były szczupłe i wyćwiczone, czy nie, nic samo się nie zrobi.
Fit rewolucja to historia czterech dziewczyn, które nie wyobrażają sobie życia bez sportu. Jednak nim zaczniecie marudzić, że to na pewno kolejny celebrycki gniot, wydany wraz z modą na zdrowe odżywianie, to możecie lekko minąć się z prawdą.
Wewnątrz oprócz życiorysów dziewczyn, poznacie kilka fajnych sposobów na zrzucenie wagi, przepisów na koktajle, trików jak modnie wyglądać na siłowni czy co zrobić z włosami, aby szybko i wygodnie upiąć je przed treningiem.
Książka podzielona jest na cztery działy, każda z naszych bohaterek radzi nam w innej dziedzinie. Dowiemy się jak: trenować, jeść, wyglądać oraz odpoczywać. Mi osobiście, przypadły do gustu przepisy oraz opisy ziół i przypraw, które pomogą nam rozruszać metabolizm oraz tematyka domowego SPA. Każdy z działów, który jest podpięty do jednej z bohaterek różni się diametralnie. Dziewczyny na swój sposób, przekonują nas dlaczego warto być fit ludzikiem, za każdy razem powtarzają jak mantrę, że nie warto porzucać marzeń, w końcu od siedzenia na kanapie nic samo się nie zrobi. Osoby, które od dłuższego czasu siedzą w fitstajlu, zapewne nie poczują się zaskoczone, ponieważ w dobie internetu, nie trzeba czytać książek, aby dowiedzieć się czegoś nowego, pozycja jest bardziej skierowana do laików, którzy musza uwierzyć w siebie i poczuć chociaż kawałek tego zdrowego stylu życia, aby wcielić go w codzienny rozkład zajęć.
Osobiście postawiła bym ją na półce z poradnikami dla początkujących, dla odważnych pragnących nowej przygody. Czy warto przeczytać Fit Rewolucje? Myślę, że warto, zwłaszcza, jeżeli w ciągu dnia nie ma się czasu na przesiadywanie przed szerokimi wodami internetu.
Moja ocena 6/10
Komentarze
Prześlij komentarz