Amerykanie chyba już zawsze w swojej świadomości będą nosić miano „zbawców świata”, narodu, który wiecznie chce naprawiać teraźniejszość oraz przyszłość, jednak co by zrobili, gdyby mogli zmienić przeszłość?
Eric Flint, przenosi nas do XVII wieku, na skutek zjawiska zwanego „ Ognistym kręgiem”. Dzień jak każdy inny, mieszkańcy miasteczka Grantville, trudniącego się górnictwem wykonują swoje obowiązki, nie mając najmniejszego przeczucia co się niebawem wydarzy. Zniknęli, od tak po prostu. Ktoś ich wyciął z tamtego czasu, przeklejając do roku 1632 w sam środek wojny trzydziestoletniej, na obszar Turyngii. Współcześni ludzie, muszą stawić czoło okrucieństwu swoich oprawców, ratując jak najwięcej cywili, dzięki dobrodziejstwu własnej cywilizacji. Czy dobrze znana nam technologia oraz porządek demokratycznego świata, pomogą w konflikcie dawnej Europy?
Niedorzeczność książki, sprawia że staje się jeszcze bardziej ciekawa. Przeciętny odbiorca, nie będzie zagłębiał się w dokładność wydarzeń historycznych lub sposoby bycia tamtejszych władców bądź przedstawicieli klasy wyższej. Czytając książkę, nikt nie będzie sprawdzał jak naprawdę byli traktowani najbiedniejsi i co niosły za sobą walki sprzed 400 lat. To co zaprezentuje autor, niech zwyczajnie zostanie przyjęte – i tego się trzymajmy! Stawianie narodu Amerykańskiego na piedestale, pięknych, mądrych ludzi o szlachetnych sercach, którym wszystko się udaję, a ludzie zakochują się w nich od pierwszego wejrzenia, bez względu na rasę, wyznanie czy podejście polityczne. Czysta alternatywna historia, to idealne wyjście dla zbliżających się jesiennych wieczorów. Serdecznie zachęcam Was do lektury 1632, nie pożałujecie.
Komentarze
Prześlij komentarz