Niedawno w moje ręce trafiła książka z tzw. babskiej półki. Nie myślałam nawet, że pochłonę ją jednym tchem – widać, historie pisane przez samo życie, wciągają najlepiej. Do kogo skierowana jest książka? Zapewne do wszystkich dziewczyn, chociaż te 30+ lub wyżej bardziej zrozumieją główną bohaterkę: świat w którym obecnie żyję, świat który mimo wszystko ulega zmianie. Przyznam się szczerze, że gdy przekroczyłam 30 rok życia, byłam żoną oraz mamą(niebawem miałam nią zostać po raz kolejny). Dzieci oraz granica przekroczenia owego wieku, zrobiły mi jakiś lekki mindfuck w głowie – po raz pierwszy w życiu, zaczęłam się zastanawiać nad jego przemijaniem, gdyż szczęście jakie mnie spotkało, człowiek chciał by zachować jak najdłużej. W głowie naszej bohaterki, również pojawiają się pewnego rodzaju oznaki, że coś przemija, a tak naprawdę nic się nie zmienia od dłuższego czasu.
Nasza główna bohaterka, Tori (właściwie Victoria), napisała książkę, która porwała serca dziewcząt na całym świecie – stała się ich Biblią w dążeniu do szczęścia w życiu. Swoje rady, oparła o własne doświadczenia życiowe, randkowe, miłosne, dając na końcu nadzieję, na BIG LOVE, która i jej się przytrafiła. Teraz jeździ po świecie z promocją książki, ma wspaniałą przyjaciółkę Dee, która zmienia facetów wraz z pościelą, a jej domowe zacisze to kot i wielka miłość, która w codzienności gdzieś dawno zapomniała, że ONI to tan naprawdę Ci sami ludzie, co dawniej.
Życie Tori powoli się wywraca, a raczej wywracało się już od dłuższego czasu, tylko ona sama nie chciała tego widzieć – kiedy jej przyjaciółka, oznajmia, że jest zakochana, planuje ślub i spodziewa się dziecka, na naszą bohaterkę spada kubeł zimnej wody – ile można słyszeć od faceta : Jest dobrze, jak jest? Jak może być dobrze, kiedy płaczesz po nocach, nie czujesz się już atrakcyjna, seks to mgliste wspomnienie, a czułość ze strony partnera kierowana jest w stronę…kota? Sytuacje w których stawia nas życie, często stają się impulsem do zmian, co zrobi z tym wszystkim Tori?
Holly Bourne, z zawodu jest dziennikarką, nie jest trudno domyślić się, że jakaś jej część jest w Tori. To oczywiście plus, gdyż wplątane w tekst fragmenty bloga lub sms-ów, dodają książce oryginalności, ciągnąc za tym pewnego rodzaju urok, a także nowoczesność. Książka jest zabawna, urokliwa, z każdą kartką przybliża się do nas niczym przyjaciółka, poruszając przy tym wiele ważnych tematów.
Tori jest kobietą nowoczesną, która los tym razem obdarował sukcesem: ma faceta ze skały ( tak opisuje go w książce), planuje kolejny tom, idealne mieszkanie urządzone wg własnych potrzeb…tylko czy te prawdziwe potrzeby są przez nią zauważalne? Z jednej strony twarda, nowoczesna, wiecznie wyrozumiała dla swojego faceta, z drugiej nieszczęśliwa, zakompleksiona, wołająca o pomoc. Momentami, patrząc na rozwój historii do końca sami nie wiemy, czego chce konkretnie bohaterka, czy to presja otoczenia, czy jedna może nacisk wewnętrznego ja. Zakończenie rozwiewa wszelkie wątpliwość, na swój sposób zaskakuję, patrząc na wybory Tori po drodze, ale nie o tym, nie o tym.
I co o mnie powiesz, to książka idealna dla kobiet ( chociaż niektórym panom może by odpowiedziała na wiecznie zadawane pytanie „Czego chcą kobiety?”). Współczesna historia, oparta o prawdziwe wydarzenia, staje się bardziej autentyczna, nie zapominając mim wszystko o humorze. Nie myślałam na samym początku, że tak pomyślę, ale … CZEKAM NA CIĄG DALSZY.
Zapraszam serdecznie do lektury, dziękuję wydawnictwu Zysk i S-ka za kolejne zaufanie 😊
Moja ocena 9/10
Komentarze
Prześlij komentarz