Matt Haig, to jeden z tych autorów, na którego czekam z ogromną niecierpliwością w czasie przedświątecznym.
Jego wcześniejsze trzy historie, które krążą wokół życiorysu Mikołaja oraz jego podopiecznych, za każdym razem budziły we mnie dziecko, rozpalając miły, ciepły blask, gdzieś w okolicach serducha. Tandetne? Uważam, że to piękna zdolność u autora, kiedy nawet u dorosłego człowieka, zakręconego dniem codziennym, obowiązkami, wręcz szarością dorosłości, potrafi rozpalić kolory dzieciństwa, wyrywając go nawet na chwilę od tego co jest poza książką.
W tym roku Haig, przygotował dla czytelników krótką historię, opartą w dużej mierze na oryginalnych, niesamowitych ilustracjach prosto od Chrisa Moulda. Wróżka Prawdomówka, to drobniutka istotka, różniąca się w swoim świecie od reszty pobratymców dosłownie wszystkim. Jej największa wadą, jest zdolność, którą otrzymała od ciotki - mówienie prawdy.
Wiele osób mówi, że lepsza słona prawda niż słodkie kłamstwo, tylko są w życiu sytuacje, które zmuszają każdego do małego kłamstwa - nawet takiego, które zwyczajnie ma chronić przed robieniem przykrości. Niestety Prawdomówka, choć się starała, zawsze mówiła prawdę, często raniąc tych wszystkich, których spotykała na swojej drodze.
Jej jedynym przyjacielem, jest myszka imieniem Maarta, która znalazła dom w jej włosach. I tak obie nasze bohaterki, mieszkają same, razem spędzają czas, wędrują ku przygodzie, aż spotykają smutną dziewczynkę imieniem Aada. Co się wydarzy - niech ciekawość zaprowadzi Was na trop lektury.
Wróżka Prawdomówką, to historia na jeden wieczór, dla tych dużych i małych. Razem z moimi dzieciaczkami, czytaliśmy ją przed snem, jak każde literackie dzieło autorstwa Matta Haiga, ta również zamieszkała w naszych sercach. Piękna, ciepła, mądra opowieść, okraszona końcowym morałem, wtulona w zimowy, świąteczny klimat - czego chcieć więcej?
Nie dajcie się długo namawiać!
Moja ocena: 10/10
Komentarze
Prześlij komentarz