Przejdź do głównej zawartości

Cud Grudniowej Nocy – Magdalena Majcher

Dwa pokolenia, pięć kobiet i jedna noc.

Aż wierzyć się nie chce, że to już kolejna moja zima z tzw świątecznymi książkami. Gdyby ktoś mi powiedział kiedyś, że miesiąc grudzień będzie rozpoczynał mi czas nie tylko przedświąteczny, ale cykl książek które w tym okresie smakują zupełnie inaczej, niż podczas pozostałych miesięcy – kazała bym mu się puknąć w czoło. Po raz kolejny podkreślam – z wiekiem oraz tym jak życie się zmienia ( małżeństwo, rodzicielstwo) człowiek jednak spogląda na zupełnie inne regały z książkami.

Na Cud grudniowej nocy, autorstwa Magdaleny Majcher czekałam rok. Jakoś tak się stało, że wcześniej nie wpadła owa lektura na moją książkową półkę, z jednej strony trochę żałuję, z drugiej myślę, że jak to mówią, to książką wybiera kto ją kiedy ma przeczytać, i tak się stało w moim przypadku.

Już na samym początku, nim zerkniecie do wnętrza , waszą uwagę przykuje szata tj przepiękne wydanie za którym stoi wydawnictwo Pascal. Nasycone kolory, odrobina świecidełek, nawiązujących do Świąt Bożego Narodzenia oraz twarda oprawa, na której połyskują niektóre elementy, potrafią zadziałać na odbiorcę, przykuwając oko z drugiego końca księgarni. Naprawdę dawno nie trzymałam w ręku tak zmyślnie wydanej książki, która mimo twardej oprawy nie jest ciężka, nieporęczna wręcz niewygodna. No dobrze, dobrze, ale co czeka nas w środku…?

Poznajemy pięć kobiet z dwóch pokoleń: dwie mamy (które są siostrami oraz ich córki). Z początku można poczuć się lekko zagubionym, kto jest kim, zwłaszcza, że autorka chce pokazać nam losy starszych bohaterek, więc musimy się cofnąć trochę wstecz. To może trochę zniechęcać nas do lektury na samym jej początku, jednak im bardziej wtapiany się w perypetie bohaterek, ich codzienne rozterki, miłości, problemy tym bardziej zaczynamy je rozróżniać, a nawet łapać do nich sympatię, lub wręcz odwrotnie.

Nie chce Wam za dużo zdradzać, z życia pięciu kobiet, którym będziemy towarzyszyć przez blisko 400 stron (a które czyta się naprawdę szybko), jednak jakoś musze Was zachęcić – jeśli jest ktoś jeszcze, jak ja byłam w grudniu i nie miał styczności z Cudem grudniowej nocy.

Jak możemy wnioskować po tytule, będziemy krążyć wokół daty 24 grudnia, a raczej będziemy pokonywać kolejne dni, aby ostatecznie dotrzeć do finału wyżej wspominanej daty. Nieporozumienia, wzajemne, często nieuporządkowane relacje między, tak bliskimi sobie osobami, zadry z przeszłości, ból po nieoczekiwanej stracie dziecka, kreowanie wizerunki idealnej rodziny w sieci, zdrada, blizny, które nie chcą się zagoić, święty spokój i pragnienie miłości, dziecka… Tak mniej więcej można nakreślić tematy z jakimi przyjdzie zmierzyć się bohaterką książki Magdaleny Majcher.

Cud grudniowej nocy zwraca uwagę, co tak naprawdę istotne jest w życiu. Tym cudem ma być miłość równoznaczna z rodziną. To książka o głosie serca, którego coraz rzadziej słuchamy, o cierpieniu, przez które nie przechodzimy sami, chociaż często tego nie zauważamy. Tematy poruszane wewnątrz, myślę, że nie jednemu z nas mogły by dać do myślenia, nawet jeśli trwać ma to chwilę, to świadomość przystania i pochylenia nad drugim człowiekiem, może tylko uratować nasze człowieczeństwo. Po raz kolejny, mogę powtarzać to jak mantrę : Nic w życiu, nie dzieje się bez przyczyny. Magdalena Majcher, wskazuje nam światełko w życiu, te najbardziej istotne, przy którym można przetrwać nawet największe burze.



Moja ocena 9/10

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Żyj dwa razy, kochaj raz / Recenzja

Stara miłość nie rdzewieje.

Człowiek – scyzoryk.

Kiedy Daniel Radcliffe, gra zwłoki.

Krampus, legenda o Złym Duchu.

Nie tylko rózga, straszy dzieci na święta.