Przejdź do głównej zawartości

Peaky Blinders. Prawdziwa historia słynnych gangów Birminghamu. Carl Chinn / Recenzja

Eleganccy chuligani z Birmingham.

Nie będę ukrywać, że chociaż nawet w domu słyszałam wiele pochlebnych słów odnośnie serialu Peaky Blinders, jakoś nigdy nie dałam się przekonać do jego seansu. Teraz, gdy w moje ręce trafiła książka autorstwa Carla Chinna, nie żałuje swojego wyboru, zaraz zrozumiecie dlaczego.

Autor książki, to dyplomowany historyk z Birmingham, już na samym początku dowiadujemy się, że jest potomkiem członka Peaky Blinders, dzięki czemu ma tak wiele cennych informacji, zdjęć, fragmentów artykułów prasowych oraz wspomnień pozostałych członków, a raczej tego co pozostawili po sobie swoim najbliższym( min. prawnuki Billy'ego Kimbera). Chinn łamie wszelkie legendy oraz zmyślone historie, na których jak się okazuję bazuje serial wyprodukowany w 2013 r, który dzięki tym wszystkim mitom, tak bardzo zakorzenił się w sercu publiczności, zdobywając tym samym ogromną popularność. I właśnie dlatego nie żałuję, że do tej pory jakoś nie po drodze było mi z serialem – świat Peaky Blinders nie uległ zniszczeniu w mojej głowie. Tylko proszę sobie nie myśleć, że angielskie gangi działające jeszcze przed Pierwszą Wojną Światową z PB na czele to były jakieś grupki dzieciaków, walczących o miejsce w piaskownicy.

Jak czytamy, Peaky Blinders działali w angielskim Birmingham do okolic lat 1910 ( czyli zupełnie w innym przedziale czasowym niż serialowi bohaterzy), ich nazwa wzięła się od zadziornego noszenia czapek z daszkiem, układanych na jedno oko, nie od rzekomych nożyków do golenia wszywanych w daszki czapek, na które w tamtych czasach nie było stać członka gangu. Młodzi chłopcy / mężczyźni, zwani przez miejscową ludność chuliganami, wywodzili się jak większość mieszkańców Birmingham z robotniczej klasy. Nadpobudliwi, sfrustrowani dniem codziennym, wkurzeni na aparat państwowy, spędzali po pracy czas wyżywając się na wszystkim dookoła ( począwszy od zajmowania ulic, wyzwisk, przez wybijanie witryn sklepowych, szyb napotkanych domów, po krwawe walki z członkami pozostałych gangów).Trzeba powiedzieć, że tamtejsza policja oraz przedstawiciele prawa nie nudzili się z nimi.

Anglia z okresu lat 1860 to nie tylko bójki na ulicach między chuliganami, to także nielegalna bukmacherka, na czym doskonale znali się również przodkowie Chinna oraz rywalizacja o wpływy między poszczególnymi gangami na torach wyścigowych. Bez względu czy książka czy serial, dostając obraz ówczesnego Birmingham, można dojść do wniosku, że jedynym środkiem na przeżycie w tym psującym się mieście, śmierdzącym niczym psująca się rana, było łamanie prawa i tzw kombinowanie pod stołem. Chinn zwraca uwagę, że serial opiera się o prawdziwe nazwiska członków gangów jak Alfie Solomon, Darby Sabini, Billy Kimber czy rodzina Changretta (która w rzeczywistości nigdy nie miała nic wspólnego w gangsterką), to jednak fani szklanego ekranu sięgając po książkę mogą poczuć się zawiedzeni, żeby nie powiedzieć lekko oszukani.

Książka ułożona w rozdziały w których autor rozbiera skrupulatnie kawałek po kawałku historie tzw slogging gangs – grup agresywnej młodzieży Birmingham, od których pochodzą Peaky Blinders, dostarcza nam ogromu cennych informacji, anegdot, które na samym końcu niczym idealny bukiet kwiatów spięte są fotografiami tamtych lat. Chinn niczym typowy historyk, wie co chce nam pokazać, trochę bawi się w statystyki, słupki oraz inne średnie wyliczone na podstawie akt z policyjnego archiwum, suma summarum kładzie kawę na ławę, a raczej kawał porządnej historii, który na przełomie stulecia uległ mitologicznej transformacji podsycanej wyobraźnią dziennikarską oraz papką marketingową, bo jak wiadomo wszystko kręci się wokół pieniędzy.

Jak tytuł książki zapowiada w „Prawdziwej historii” dostaniecie prawdę, nie mity przełożone na ekran przez Stevena Knighta. Jeśli jesteście fanami serialowych bohaterów, nim sięgniecie po lekturę powinniście się zastanowić dwa razy, czy chcecie poznać prawdę nie tylko o Peaky Blinders, gdy się jednak zdecydujecie, zapewne nie pożałujecie tego ruchu.

Moja ocena 6/10

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Żyj dwa razy, kochaj raz / Recenzja

Stara miłość nie rdzewieje.

Człowiek – scyzoryk.

Kiedy Daniel Radcliffe, gra zwłoki.

Krampus, legenda o Złym Duchu.

Nie tylko rózga, straszy dzieci na święta.