Przejdź do głównej zawartości

Ja, Tamara - Grzegorz Musiał


Barwna artystka, która znów zachwyca.

Happysad, dawniej śpiewał: „My dzieci dekadentów, córki, synowie rozpusty, alkohol od zawsze mamy we krwi, rozum genetycznie struty…”, ciężko mi powiedzieć ile razy słyszałam ten tekst w głowie, czytając powieść Grzegorza Musiała – jednak chyba już na zawsze stał się moim tłem muzycznym owej lektury ( nawet jeśli brzęczy tylko z tyłu mojej głowy).

Nie będę tutaj robić z siebie nie wiadomo kogo, przyznaję, że postać polskiej malarki Tamary Łempickiej , a raczej Marii Gurwik-Górskiej poznałam dopiero, gdy w moje ręce trafiła hipnotyzująca historia ubrana w skrzydła powieści, zapisanej na przeszło 560 stronach. Wielobarwny życiorys kobiety, która przez całe swoje życie twardo stąpała po ziemi, kochającej tak bardzo swoje polskie korzenie, że gdyby żyła dzisiaj zapewne nosiła by na swoim ciele tatuaż z godłem polski lub białe czerwone barwy, katoliczka, kochająca Boga, która nie raz błądziła, mając przelotne miłostki nie tylko z mężczyznami… O Pani Tamarze można by wiele pisać, jednak czytając opisy nie tylko jej zachowania, ale zachowania jej otoczenia, miast ówczesnego świata, jeszcze sprzed pierwszej wojny światowej, idąc po kolei aż kończąc na latach siedemdziesiątych minionego wieku, można rzec, że w niektórych sytuacjach, poziomach społeczeństwa, nic tak naprawdę się nie zmieniło.

Francja, Włochy, czy Rosja oczami bogatej inteligencji, gdzie woń perfum kobiet ubranych w drogie futra, miesza się z dymem cygar, smakiem drogiego alkoholu oraz dusznym powietrzem miłosnych ekscytacji – od zawsze był światem Tamary. To w nim nabierała wzorców damskich, męskich, swojego lekkiego podejścia do codzienności z jednoczesnym twardym „Moje musi być zawsze na wierzchu”. Chociaż za życia najbardziej identyfikowała się ze swoim polskim pochodzeniem, to świat często nazywa ją artystką : rosyjską, żydowską, francuską czy amerykańsko- żydowską, co wcale nie mija się z prawdą. Czasami w życiu trzeba dobrze się ustawić lub zwyczajnie znaleźć na tyle bogatego męża, aby móc sobie żyć w różnych zakątkach świata i uciec przed zagładą Europy w 1939 roku za Wielką Wodę.

Grzegorz Musiał prezentuje nam świat ówczesnych celebrytów, Pablo Picasso, Marlena Dietrich czy Coco Chanel to tylko część bliskich znajomych artystki, którzy przed ludźmi robili z siebie tych idealnych, a w swoich prywatnych zaciszach, knajpach, miejscach spotkań, do których zwykły szary obywatel nie miał wejścia urządzali sobie twórcze erotyczne podboje, pełne smaku drogiego alkoholu oraz narkotyków. Przechodząc kolejno po stronach powieści w jednym momencie można nienawidzić Tamarę za jej obłudę, aby zaraz znów kilka stron dalej pokochać za jej szczerość. Antagonizm – to zdecydowanie ciche imię malarki.

Jednak pamiętajmy, że Tamara Łempicka to także obrazy, malarstwo nad którym pracowała od najmłodszych lat, dzięki czemu znała swoją wartość. To czas który zamiast poświęcać rodzinie, spożytkowany był na kolejne podróże w celu pobierania nauk u najlepszych nauczycieli pędzla. Jej malarstwo nie raz ratowało im tyłek, dając zarobek, gdy Łempicki nie potrafił przynieść do domu przysłowiowego grosza. Ktoś powie, że Tamara była egoistyczna, ktoś jeszcze inny, że była wyzwoloną kobietą, której nawet mąż i dziecko nie zmieniło nastawienia do świata w jakim ONA CHCIAŁA ŻYĆ, ale jednak tą odpowiedzialność za rodzinę brała, gdy tylko coś się psuło. Z biegiem lat, zobaczyć w niej można smutną kobietę, która nie umie pogodzić się z upływającym czasem, zmianą pewnych obyczajów czy sztuce. Młoda, energiczna dziewczyna, która uwielbiała być zawsze w centrum zainteresowania, w Stanach nie dostała tyle uwagi do swojej twórczości co na Starym Kontynencie, a do tego twarz w lustrze już jakaś inna. Warto wspomnieć, że swoje ostatnie lata Łempicka spędziła w USA, gdzie lata70- które były schyłkiem jej życia, oferowały coraz częściej równość dla każdego, nie podział na lepszych bogaczy i całą szarą resztę – do którego od najmłodszych lat była przyzwyczajona Łempicka.

Zaznaczam raz jeszcze – książka, Ja,Tamara nie jest biografią, jest powieścią epistolarną, w której główna bohaterka na prośbę przyjaciela, nagrywa historię o swoim życiu. Forma nieco chaotyczna, niczym myśli, wspomnienia, które napływają do głowy kobiecie, wyrzucane monologiem, jak seria maszynowa, które ktoś próbuje sklepać w całość. Wielki szacunek dla autora za formę której się podjął, chcąc przybliżyć życie wybitnej malarki, na jej kanwie stworzył historię, którą naprawdę czyta się bardzo dobrze.



CHCE WIĘCEJ!  Zysk i S-ka, DZIĘKUJĘ!  :)

Moja ocena 9/10

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Żyj dwa razy, kochaj raz / Recenzja

Stara miłość nie rdzewieje.

Krampus, legenda o Złym Duchu.

Nie tylko rózga, straszy dzieci na święta.

Człowiek – scyzoryk.

Kiedy Daniel Radcliffe, gra zwłoki.