Przejdź do głównej zawartości

Amerykańskie księżniczki - Katharine McGee / Recenzja

 


Przedstawiam Wam książkę, która trafiła do mnie jako „pozycja która może Ci się spodoba”. Oto kolejne moje zaskoczenie, chociaż pierwszy raz widząc okładkę, miałam mieszane wrażenia. Obawiałam się przekoloryzowanej historii Ameryki oraz Świata, wypełnionej plastikowymi historiami, dziewcząt w drogich kreacjach – dostałam losy czterech bohaterek, które można przełknąć w jeden wieczór/ opcja – dom + rodzina, w dwa wieczory 😉

Katharine McGee, zabiera nas do Ameryki, w której ramy historyczne zostały lekko zmienione, na potrzeby książki, mimo że wartości oraz reguły pozostały te same. Ameryka, w której następczynią tronu rodu Waszyngtona, jest księżniczka Beatrycze – jednak wszystko jest tak jak to mężczyźni wymyślili, spisali i trzymają ciągle nad tym pieczę. Skojarzone małżeństwa dla dobra tronu, porównywanie dziewcząt oraz chłopców przy tych samych sytuacjach: mężczyzna który piję i zmienia dziewczyny – musi się wyszaleć, kobieta z drinkiem, która w wieku 21 lat dalej nie ma męża- puszczalska alkoholiczka, do tego dochodzą chore ambicje, zakazane miłostki, brak własnego zdania, nacisk społeczny, poczucie wykluczenia ( także wewnątrz rodziny) oraz wiele innych sytuacji z jakimi dzisiaj trzeba się ścierać, mimo rozwoju świata, który przecież tak gna do przodu.

Książka rozpoczyna się od momentu, gdy ludność  Ameryki przekazuję koronę Jerzemu Waszyngtonowi, tuż po wygranej wojnie o niepodległość. Nasze bohaterki żyją w bardziej bliżej znanych nam czasach, przeszło dwa i pół wieku później. Beatrycze – następczyni tronu, jej siostra, żyjąca w cieniu – Samanta, uwielbiany przez wszystkich brat księżniczek – Jefferson, któremu każde grzeszki są odpuszczane ( chyba za jego piękne oczy), przyjaciółka Samanty – Nina, która zna jej największe sekrety oraz Daphne – dziewczyna, na której rodzice wymuszają wkupienie się w łaski rodziny królewskiej, doprowadzając do ciężkich wyborów, w jej przypadku ambicja wrodzona ściera się z naciskiem jaki czuła na sobie od dnia narodzin.

Wydawać by się mogło, że Amerykańskie księżniczki to mało ambitna historyjka dla nastolatków, jednak autorka tak balansuje na granicy historii oraz świata kreowanego w jej głowie, dodając do tego naprawdę wyraziste cechy bohaterów oraz problemy, z jakimi zapewne mierzymy się bez względu na pochodzenie czy wiek, że momentami dajemy się zwieść iż nie jest to powieść popularnonaukowa. W całej tej fikcji, opisy scenografii, jakie towarzyszą postacią książki, tylko podsycają jej realny stan bycia.

Tym co nie pozwala nam się zgubić, to rozdziały tytułowane imionami bohaterów, przy tak postępującej szybko akcji jaką serwuje nam autorka, jest to bardzo dobre wyjście. Nie przyzwyczajajcie się do stagnacji, wszak w miłości, na wojnie oraz polityce wszystkie chwyty są dozwolone, a tutaj jakby te fronty ze sobą wirują w rytm pewnej melodii – melodii monarchii. Jednych pokochacie, innych znienawidzicie, jednak czasami to jak czarną postacią jesteśmy, czasem jest zależne od domu oraz rodziny z jakiej pochodzimy. Cóż mogę powiedzieć, czekam na cd.

Moja ocena 6/10

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Żyj dwa razy, kochaj raz / Recenzja

Stara miłość nie rdzewieje.

Człowiek – scyzoryk.

Kiedy Daniel Radcliffe, gra zwłoki.

Krampus, legenda o Złym Duchu.

Nie tylko rózga, straszy dzieci na święta.