Są takie książki o których jest głośno od samego początku. Ten moment, że prawie każdy ma zdjęcie okładki na insta( nawet ci znajomi, u których rzadko pojawiają się okładki czytelnicze), każda strona w necie, gazety czy telewizja - mówią/ piszą o niej. I to jest ten moment kiedy mówię " Pass", poczekam, aż wszystko się wyciszy, żeby w zgodzie z własnymi myślami móc zapoznać się z zawartością książki.
Wszystkie kumpele zachwycały się Czułą przewodniczką, natomiast moje pierwsze odczucie było mniej więcej takie " Eee, ock z tym zachwytem?!".Przecież tutaj nie ma niczego nowego, czego już nie pisali, o czym nie opowiadali czy nagrywali. Odłożyłam na dwa dni, aby dać jej szanse...
W niektórych momentach się zgadzałam z autorką w innych czułam, że punkt widzenia, jest zależny od punktu siedzenia - cierpliwie dalej przekładałam kartkę za kartką. Wróciłam do lektury, po dwóch dniach, aby spróbować wyciągnąć z niej to wielkie coś nad czym zachwycały się moje koleżanki. Możliwe, że między nami było lepiej, jednak dalej bez chemii, jakiegokolwiek zachwytu - cóż, czasami najlepszą siłą napędową sprzedaży, jest reklama, która tutaj zrobiła swoje w pierwszych tygodniach od premiery.
Moja ocena 4/10
Komentarze
Prześlij komentarz