Przejdź do głównej zawartości

Ktoś z nas kłamie - Karen M. McManus / Recenzja

 


Trzymając się zasady pierwsza książka potem ekranizacja, właśnie skończyłam  wg mnie naprawdę dobrą książkę, autorstwa Karen M. McManus. Uwielbiam książki z którymi czas płynie bardzo szybki, a zawartość jest tak intrygująca, że ciężko się rozstać. Młodzieżowy thriller, który trafia w gust trzydzieści plus. Szok i niedowierzanie, a jednak! ;)
Książka rozpoczyna się klasycznie dla tego gatunku - scenka w szkole, poznajemy od samiuśkiego progu naszych bohaterów- kujonkę Bronwyn, sportowca Coopera, ślicznotkę Addy, Nate, żyjącego z dilerki oraz Simona - znienawidzonego przez całą szkołę, chłopaka który stworzył apkę ukazującą sekrety kolegów i koleżanek, ze szkolnych ławek.

Na skutek reakcji alergicznej, swoje życie kończy ten ostatni. Cała szkoła jest w szoku, rozpoczyna się śledztwo, każdy może być winnym...

Rozdziały ukazują perspektywę każdego z bohaterów ( nazwane są ich imionami, co pomaga niczym  mapa), każdy z nich jest narratorem, dzięki czemu możemy ich lepiej zrozumieć, poznać, ale czy rozgrzeszyć? Rozłożenie książki przez autorkę w ten sposób, pomaga nam - odbiorcom, lepiej wejść do Bayvien, poczuć klimat, jaki panuję pomiędzy jej uczniami.

Nasi Bohaterowie, nie należą do paczki przyjaciół, jednak los oraz sytuacja w której się znaleźli zmusza ich wręcz do współpracy. Przecież każda z tych osób ma coś na sumieniu o czym za życia nie publikował Simon. Jego nie ma, ale ktoś dalej próbuję im uprzykrzyć życie.

Poza tragedią, która miała miejsce już na samym początku książki, razem z bohaterami borykamy się z tematem min depresji, pierwszych relacji seksualnych, alkoholizmem, trudnych relacji w domu czy doświadczeniem z używkami. Kiedy dodamy do tego okres buntu, brak poczucia bezpieczeństwa oraz społeczne zagubienia, dostajemy mocną książkę, która zwraca uwagę na to, jak ważne jest środowisko w jakim wychowujemy dzieci, gdyś każdy nawet najmniejszy element wpływ w późniejszych latach na to kim jesteśmy.

Samo zakończenie, mnie osobiście zaskoczyło, nawet napiszę, że wgniotło, nie myślałam, że w tym konkretnym gatunku można jeszcze tyle zrobić nowego, namieszać w pozytywnym znaczeniu, tworząc niespodziewane zakończenie. 

Polecam z czystym sumieniem te pozycję do przeczytania,mimo, że nastolatką to ja już dawno nie jestem, z drugiej strony wychowanie na takich tytułach jak Krzyk czy Koszmar minionego lata, zapewne zakorzeniły takie a nie inne moje osobiste podejścię do tego typu książek /filmów etc.

Moja ocena 8+/10

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dzień czekolady – Anna Onichimowska / Recenzja

  Uwielbiam książki dla dzieci, które trafią każdego dorosłego. Poruszą, zmuszą do refleksji, myślenia poza horyzontem codzienności i tego co nam – starym, wydaję się najważniejsze. Miłość, dzieciństwo, tęsknota, przyjaźń, przywiązanie. To i jeszcze wiele innych uczuć, poczujecie czytając Dzień czekolady .

Krampus, legenda o Złym Duchu.

Nie tylko rózga, straszy dzieci na święta.

Żyj dwa razy, kochaj raz / Recenzja

Stara miłość nie rdzewieje.