Kolejna, niesamowita przygoda, ramie w ramię z Beniaminem Aschwoodem za mną. Książka, która na przeszło 500 stronach wciągnęła mnie prawie, że na raz. Odważny, pozytywny w odbiorze Beniamin, na naszych oczach, wyrasta na prawdziwego mężczyznę, uwzględniając przy tym cechy zewnętrzne, ale również te które buzują w jego wnętrzu.
Po raz kolejny dostajemy szybką, konkretną akcję, scenariusz naszpikowany adrenaliną oraz zwrotami akcji, które nie raz będą pobudzać bicie naszego serca. Do tego wspomniane wcześniej, nowe postacie, które wprowadzają zawirowanie, ale również powiew świeżości. Fabuła jest wypełniona zwrotami akcji, niczym klasyczny sernik rodzynkami.
Beniamin zrzuca klapki z oczu, widzi otoczenie zupełnie inaczej, świat bardziej dorosły, trudny, który w pustynnych warunkach w jakich przyszło im żyć, jeszcze bardziej podkreśla codzienne wyzwania. Chłopak dojrzewa, staje się prawym mężczyzną, z którym można konie kraść, za którym śmiało można iść w ciemno.
Cobble po raz kolejny daje nam dobry kawał przygodowej literatury, przy której nie będziecie usypiać od nadmiaru opisów i nie klejących się dialogów - antagonizm <3 jest dużo wszystkiego i to baaaardzo dobrze wróży, plusem jest prędkość z jaką ukazują się kolejne części. Dla fanatyków Beniamina ( czyt mnie) to bardzo duży fun, a dla osób które podczytują, zdecydowanie lepsza ciągłość historii, sytuacji czy bohaterów w pamięci.
Kłaniam się w pas Fabryce Słów, za kolejną, wspaniałą książkę.
Moja ocena mocne 8/10
Komentarze
Prześlij komentarz