Tym razem spotykamy dobrze już znane przyjaciółki, w aurze świątecznej, na dodatek 20 lat wcześniej. Można rzec, że Czterdzieści dni do świąt, to tak naprawdę wstęp do genezy o losach Aśki, Magdy, Karoliny oraz Anity.
Dziewczyny kończą studia, i szukają pomysłu na przyszłość, na swoje własne dorosłe życie. Anka nienawidząc swojej pracy w banku, nawiązuje relacje początkowo o podłożu łóżkowym w młodszym od siebie studentem AWF - Szymonem. Wszystko to dzieje się w okresie po utracie kochanej mamy oraz na tle życia jej ojca, który te życie próbuję ( w tajemnicy) skleić na nowo przy boku tajemniczej Marianny. Aśka stoi grzecznie przy boku Konrada, mając za zadanie niunia ich ogniska domowego, które facet urządził sam, bez konsultacji. Trochę z niej taka darmowa kurka domowa, którą powoli ma dość być. Kiedy pojawia się temat wyjścia z domu w celu znalezienia pracy, między parą, rosną zgrzyty każdego dnia. Karolina powoli ma dość mieszkania u ciotki, które wiąże się z wieczną kontrolą rodziców. Marzy jej się własne M, a raczej dwa razy M=> miłości oraz mieszkanie. Magda, a prawdziwe ciacho obok siebie i to chyba tyle, motylki już dawno wyleciały o ile jakie były wcześniej...?
Okres przed Bożym Narodzeniem, jest pełen życiowych atrakcji dla naszych bohaterek. Jak to mówią, nie wszystko złoto co się świeci, i tak, gdy u jednych wychodzi powoli słońce, u pozostałych coś się wali - najważniejsze, że dziewczyny mają siebie.
Tak oto pojawiają się życiowe pytania, które będą skutkować w przyszłości. Tę przyszłość część z nas juz dobrze zna, część jest nowymi czytelnikami historii "Czterdziestolatek".
Serdecznie zapraszam do tej z pozoru lekkiej książki, która tak naprawdę jest życiowym scenariuszem.
Moja ocena 8/10
Komentarze
Prześlij komentarz