W miniony weekend daliśmy się namówić naszym dzieciakom, na wypad do kina, wybór był jednoznaczny – Super Mario Bros. Dla nas sentymentalna podróż, która pachniała konsolą Nintendo oraz serialem jaki oglądałam w latach 90-ątych po powrocie ze szkoły, gdy mieszałam w talerzu obiadem. The Super Mario Bros. Super Show, to był „mój świat Mario”, gdzie we wstępie przed każdą animacją, widzieliśmy krótkie historie fabularne, zagrane znakomicie przez Lou Albano, jako Mario i Dannym Wellsem jako Luigim, którym towarzyszyła klasyczna muzyczka z gry ( żeby nie powiedzieć, hymn).
Z upływem lat, Nintendo zaczęło bardziej troszczyć się o markę „ Mario”, która stała się ikoną samą w sobie, zabawki, ubrania, gadżety – wszystko przynosiły wysokie zyski, niestety nikt nie miał tyle serca i pomysłu, aby w sposób konkretny, przenieść historię o braciach hydraulikach, na duży ekran. Dopóki nie natrafiono na studio Universal Pictures i Illumination Entertainment, którzy odpowiadają za takie tytułu jak Sing czy Minionki. Wydaję mi się, że Nintendo lepiej nie mogło trafić, scenariusz oraz całe wyobrażenie, przeniesione na animację, myślę, że pogodzi oczekiwanie graczy, ludzi pamiętających lata 80/90-ąte oraz współczesne dzieciaki.
Scenariusz zabiera nas na Brooklyn, gdzie dwaj bracia, pochodzący z klasycznej włoskiej familii, rzucają etat i zakładają własną firmę hydrauliczną. Oczywiście, rodzina nie jest zbytnio dumna z ich pomysłu, wszystkim obarczony zostaję Mario, jako starszy brat i w takiej perspektywie jest przedstawiany przez całość scenariusza, ten starszy, opiekun młodszego Luigiego. Na skutek różnych perypetii trafiają oni do zupełnie innego świata, gdzie będą rozdzieleni. Mario, szukając młodszego brata, poznaje wiele nowych osobowości, zgadza się pomóc Królewnie Brzoskwince pomóc w walce z upartym, złośliwym i szaleńczo w niej zakochanym Bowserze. Poza wymienionymi postaciami, na ekranie zobaczycie min Donkey Konga, Cranky Konga czy Toad’a. W oryginalnej wersji można usłyszeć głosy min: Chris Pratta, Jack Blacka, Charlie Day’a, Seth Rogena czy Anya Tylor- Joy.
Super Mario Bros, to super barwna historia, jak widać nie tylko dla najmłodszych, szczerze to polecam wyjścia do kina w szczycie wakacyjnym, można na spokojnie zarezerwować sobie miejsca w fotelach, wygodnie usiąść, wyciszyć się i dać pochłonąć historii na ekranie, kolejny punkt, gdzie warto było nam przeczekać na odpowiedni moment, aby wybrać się do kina na wiele tygodni po premierze.
8/10
Komentarze
Prześlij komentarz